DMAORG.INFO – tłumaczenie listu 022 03MOON 17

Jak informowaliśmy w poprzednich artykułach, w związku z premierą klipu „The Outside”, zaktualizowana została strona DMAORG.INFO. Czterokrotnie. Jest to dość istotne, ponieważ może sugerować nieuchronny koniec ery SAI i pierwsze elementy lore otwierające narrację do nadchodzącego, czwartego albumu opowiadającego historię Demy i Trench. Dziś przychodzimy do Was z tłumaczeniem pierwszego listu sygnowanego imieniem Clancy.

Czy aby na pewno jednak to Clancy był jego autorem?



Zacznijmy od tego, że tytuł pliku to is-ø-lat-ed.jpg, co nie oznacza niczego innego jak „odizolowany”. Przymiotnik odnosi się do treści listu, z którego dowiadujemy się, że przez ostatnie miesiące (jak nie lata), Clancy nie był martwy – był więziony. W jakim celu?

022 03MOON 17

Zdaje się, że minęło całe życie od mojej ostatniej możliwości pisania. Utrata tej zdolności ciążyła mi najbardziej. Nie brak żywności czy niezmienne otoczenie – nie pozwalali mi nic napisać.

Cóż, nie wtedy, kiedy nie było ich przy mnie…

Pamiętam ten dzień wyraźnie. Najpierw mnie wypuścili. Pomimo tego, że korytarz był nadal szary i bezbarwny, nowe doświadczenie było szokiem dla mojego organizmu – znacząco różniło się od typowej niewoli. Próbowałem wyrównać rytm kroków z krokami bezimiennego ochroniarza, które niosły echo wzdłuż korytarza, gdy szliśmy w dół. Szedłem tuż za nim, tak jakbym nie miał innego wyjścia. Zimno betonu otaczało nas z każdej strony i zdawało się rzucać zaklęcie syntetycznego spokoju. Obediencja.

Dotarliśmy do niebieskich drzwi. Stanowiły dziwny kontrast dla tego betonowego labiryntu. Kiedy wszedłem do środka, znalazłem się w kolejnym typowym dla Demy, szarym pomieszczeniu. Jedyną różnicą było to, kto na mnie czekał.

Przedstawili swój pomysł. Telewizyjny program – lub czymkolwiek to było. Nie miałem pojęcia, że byłem znany poza celą, ale poinformowali mnie, że moja porywczość i talent do knucia przyniosły mi popularność. Chcieli wykorzystać moją twarz na korzyść miasta. Wręczyli mi długopis – znajome narzędzie. Mogłem go używać tylko pod ich obecność. Chcieli zarządzać moją wyobraźnią i wizją. Pomimo kontroli, mogłem przynajmniej coś tworzyć.

Tak zaczęły się sesje.

Każdego dnia drzwi mojej celi otwierały się. Podążałem za strażnikiem wzdłuż znajomej hali aż do niebieskich drzwi, by usiąść przy biurku. Zaprojektowanej dla mnie przestrzeni kreatywności pod ich czujnym okiem. Czasami było ich trzech, czasami ośmiu – nigdy nie było kompletnej dziewiątki. Nigdy go tam nie było. Czułbym, gdyby był obecny.

Pod koniec każdej sesji, Keons zabierał mi długopis, to, co napisałem i odsyłał mnie z powrotem. Trwało to miesiące.

Co tworzyliśmy? Nie byłem pewien. Różnego rodzaju występy i pokazy sztuki? Czy zasady panujące w tym stłamszonym mieście uwzględniały próby zapewnienia rozrywki ludziom? Wszystko co tworzyłem miało służyć „korzyściom dla mieszkańców Demy” – słyszałem to stwierdzenie wielokrotnie. Nie kwestionowałem tego – byłem szczęśliwy, że wydostałem się z celi i mogłem przelewać słowa na papier.

W ostatni dzień, po napisaniu ostatniej linijki, zostałem poproszony o nazwanie swojego dzieła? Prośba ta zbiła mnie z tropu. Zdawało się, że to oni podejmą tę decyzję.

Dzień występu: Przebrali mnie i kazali się uśmiechnąć – była to marna próba ukrycia mojego niedoboru snu. Wszystko było tak kolorowe, jakby miało pełnić rekompensatę szarości miasta.

Wszystko trwało chwilę. Zanim się zorientowałem, wszystko dobiegło końca i znalazłem się z powrotem w celi. Pamiętam tylko fragmenty – zamazane halucynacje pełne koloru i chaosu – niczym sen. Całe to zamieszanie spędza mi sen z powiek. Do czego służyło?

… Ale to nie był koniec.

Musiało pójść wystarczająco dobrze, bo poprosili o więcej. Byłem przydatny dla Demy, a moja kreatywność była wykorzystywana w nowe sposoby – chcieli, żebym był główną atrakcją Corocznego Zebrania Gloryfikowanych – występu na morzu dla nagrodzonych mieszkańców Demy.

W̶i̶e̶d̶z̶i̶a̶ł̶e̶m̶,̶ ̶ż̶e̶ ̶n̶a̶ ̶s̶t̶a̶t̶k̶u̶ ̶n̶i̶e̶ ̶p̶r̶z̶e̶b̶y̶w̶a̶l̶i̶ ̶p̶r̶a̶w̶d̶z̶i̶w̶i̶ ̶K̶a̶p̶ł̶a̶n̶i̶.̶

Przyspieszę ten wpis – muszę dotrzymać kroku niosącemu pochodnię.

Podczas występu, zostaliśmy zaatakowani przez coś w wodzie. Nie wiem, co opętało stworzenie, ale było ono stare, a atak wydawał się w pełni celowy. Wielu straciło życie, ja sam zostałem zmiażdżony zimnymi falami, ale w jakiś sposób przeżyłem. Czy „lodowy chłód” utrzymał mnie przy życiu? Dlaczego zostałem oszczędzony? Nadal jest mi tak bardzo zimno, kiedy to piszę.

To miejsce wydaje się obce – w niczym nie przypomina Trench. Przez mroźne morze, powietrze tu wydaje się zimniejsze niż woda, którą otacza.

Mam dziwne przeczucie, że wyspa udzieli mi odpowiedzi.

Muszę iść.

– Clancy

Pojawienie się powyższego listu wzbudziło wiele podejrzeń. Po pierwsze, list sugeruje, że Tyler i Clancy to ta sama osoba. Opisywane wydarzenia dotyczą kulisów powstawania Live Experience oraz wydarzeń, które widzieliśmy w klipie „Saturday„. Po drugie, pismo „nowego” Clancy’ego zdecydowanie różni się od charakteru pisma postaci, jaki widzieliśmy w listach z ery Trench. Czy ktoś podszywa się pod Clancy’ego? A może to Tyler przejął jego imię? Nie chcemy zbyt wiele spoilerować (nim przejdziemy do publikacji pełnego artykułu z teoriami), ale wszystkim czytelnikom z zaległościami radzimy obejrzeć klip do „The Outside”. Znajdziecie w nim wiele odpowiedzi na nurtujące pytania.

Stay Street! |-/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.